III RP jak tupolew

Zdzislaw Krasnodebski 08-05-2010, ostatnia aktualizacja 08-05-2010 07:42

Jeszcze nigdy tak wiele nie zalezalo od ludu, od jego glosu i jego milczenia - byc moze nawet wiecej niz w roku 1989

Katastrofa smolenska swiadczy o stanie panstwa polskiego. Racje mial premier rzadu RP, gdy w publicznej reakcji na katastrofe powiedzial, ze takiej tragedii nie znal swiat wspólczesny. Polska znowu zapisala sie w swiadomosci swiata nieporównywalna z niczym kleska. Bo to nie byl tylko wypadek, tragedia, nieszczescie, fatum. To jest kleska, wielka kleska panstwa polskiego, pokazujaca jego slabosc - i to niezaleznie od tego, jakie sa bezposrednie przyczyny rozbicia sie samolotu. To nie powinno sie zdarzyc. Takie wypadki ogladac mozna tylko w hollywoodzkich filmach. W "realu" moga sie byc moze zdarzyc w jakims kraju afrykanskim, w Kirgizji, w krajach, gdzie trwa wojna domowa, na rubiezach cywilizacji.

Wbrew serwowanej nam neogierkowskiej propagandzie Polska nie jest zielona wyspa szczesliwosci, lecz raczej takim wlasnie tupolewem: pozornie niemalym, ale z postsowieckimi narzedziami pokladowymi, czesciowo tylko zmodernizowanym i zokcydentalizowanym, z kadlubem swiezo polakierowanym barwami narodowymi, by ukryc korozje, z ukrytymi wadami konstrukcyjnymi, lecacym w niebezpieczne strony. Ale znowu nakarmiono nas tanim populizmem. Uslyszelismy, ze panstwo doskonale zdalo egzamin, a wszystko odbylo sie zgodnie z procedurami. To swiadczy nie tylko o tym, ze po smierci Lecha Kaczynskiego kraj znalazl sie bez autentycznego przywództwa, ale tez o tym, ze obóz rzadzacy sam uwierzyl w swoja propagande i nie jest w stanie poslugiwac sie innym jezykiem jak jezyk samouwielbienia.

Placz zamiast dymisji

Tymczasem im wiecej wiemy o okolicznosciach tej katastrofy, tym bardziej ponury obraz sie wylania. Musze przyznac, ze w chwilach najczarniejszych mysli i obaw nie przyszlo mi do glowy, ze tak moze wygladac ochrona najwazniejszych osób w panstwie i ze tak sie dba o ich bezpieczenstwo. Na lotnisku w Smolensku bylo dwóch oficerów ochrony. W ogóle nie przygotowano ochrony na lotniskach zapasowych. General Janicki opowiadal, ze plakal, gdy dowiedzial sie o tym, co sie stalo. Nie jest to reakcja, której oczekujemy od szefa BOR. Czy rozplakali sie tez oficerowie wywiadu i kontrwywiadu? A moze szlochalo cale wojsko? Po smierci prezydenta i innych przedstawicieli polskiej elity politycznej podanie sie do dymisji jest minimum tego, co powinien zrobic ten, kto za ich bezpieczenstwo odpowiadal. Jesli ma sie chociaz odrobine honoru.

Jest rzecza oczywista, ze ci, którzy zgineli, nie powinni sie znalezc w jednym samolocie. Dzisiaj sie okazuje, ze nie ma nikogo odpowiedzialnego za ten stan rzeczy. Ujawnia sie caly chaos organizacyjny i kompetencyjny. Polska juz dawno powinna zakupic nowoczesny samolot. A w tamta strone swiata powinny latac nawet dwa samoloty, i nikt nie powinien wiedziec, w którym jest glowa panstwa. To nie bylby wyraz obsesji lub nieufnosci wobec gospodarzy, lecz tej samej przezornosci, która nakazuje, by przywódcy panstwa mieli osobista ochrone, a podawane im jedzenie bylo sprawdzane przez toksykologów. Przed ta wizyta Polska powinna domagac sie spelnienia przez strone rosyjska wysrubowanych standardów bezpieczenstwa, bo przeciez nie chodzilo o kraj, z którym lacza nas dobre czy sojusznicze stosunki.

Wszyscy wiemy, ze prezydent Kaczynski sprzeciwial sie rosyjskiej dominacji w Europie Wschodniej i byl liderem, wokól którego skupiali sie przywódcy panstw niepokornych. W Tbilisi rzucil bezposrednie wyzwanie imperium, które – jak pokazuje ludobójcza wojna w Czeczenii, wojna w Gruzji, dzialania na Ukrainie – nie jest bynajmniej imperium lagodnym. Nie jest takze, jak wiemy, panstwem prawa lub panstwem demokratycznym i zdarzaja sie w nim niewyjasnione zabójstwa i niewyjasnione zamachy terrorystyczne, jak na przyklad ten, który stanowil bezposredni powód do ponownej interwencji w Czeczenii. Przypadlosci zdrowotne Wiktora Juszczenki i smierc Litwinienki pokazuja, ze jego przeciwnicy nawet poza jego granicami nie moga czuc sie bezpiecznie. A przyczyna naglego pogorszenia sie cery Juszczenki mogla byc wyjasniona tylko dzieki lekarzom w Wiedniu.

O stanie polskiego panstwa swiadczy takze fakt, ze do Katynia rzeczywiscie polecialy dwa samoloty. W jednym i w drugim siedzieli przedstawiciele polskiej elity. Ale lecialy w róznych dniach na rózne uroczystosci upamietniajace to samo wydarzenie. Wrócil jeden. Niestety, w ostatnim czasie mnozyly sie sygnaly swiadczace o tym, ze Rosja zaczela grac polska polityka wewnetrzna. Wszystko to, co dzialo sie przed wizyta prezydenta i premiera, powinno budzic najwiekszy niepokój. A zaczelo sie co najmniej od obchodów rocznicy II wojny swiatowej.

Pojednanie wasala

Takze reakcje po katastrofie pokazaly, jak bardzo niesuwerenna jest polska polityka. Od razu przystapiono do "damage control" i zaczeto te tragedie wykorzystywac politycznie. W swiat poszla informacja o czterech próbach ladowania i inne nieprawdziwe wiadomosci. Po trzech tygodniach sie okazalo, ze nie zgadza sie nawet podany czas katastrofy. A nie wydarzyla sie ona na srodku oceanu, lecz tuz obok lotniska i miala naocznych swiadków, np. pokazywanego nam z poczatku operatora polskiej telewizji.

Czas zaloby wykorzystano jako pretekst, by nie udzielac opinii publicznej zadnych informacji na temat przyczyn katastrofy, by nie ujawnic wlasnej bezsilnosci i niewiedzy. Wezwania do zgody sluzyly do tego, by udaremnic publiczne dyskusje na temat przyczyn i konsekwencji katastrofy. Jak wyglada to w realnych demokracjach, mozna zobaczyc, obserwujac konferencje prasowe wladz miasta i stanu po odkryciu bomby na nowojorskim Times Square. Ale i w Polsce nie da sie juz zatamowac przeplywu informacji i zakazac dyskusji obywateli. Nie wszyscy dadza sie zastraszyc, a Internet na dobre i na zle pozostaje medium niekontrolowanej komunikacji, którego nie sposób poddac prewencyjnej cenzurze.

Nie czekajac na dokladniejsze informacje o przyczynach i przebiegu katastrofy, przystapiono natomiast do nowej fazy pojednania z Putinem. Nie z Rosjanami, lecz z Putinem. Piewcy spoleczenstwa obywatelskiego i praw czlowieka zapomnieli, kim jest Putin i jaka jest Rosja pod jego rzadami. Dzisiaj sie pisze o nim, jakby od dawna zajmowal sie dzialalnoscia charytatywna i nigdy nie byl w KGB.

Przedstawiciele elit III RP hurmem rzucili sie w ramiona putinowskiej Rosji. Znany aktor z emfaza odczytal adres wiernoprzyjacielski. To pokazuje, jak obóz rzadzacy i znaczna czesc srodowisk opiniotwórczych traktuje swoje wlasne poglady i zasady – w kazdej chwili gotowa jest je porzucic i zmodyfikowac, by utrzymac sie przy wladzy, by swobodnie „plynac w glównym nurcie”. Jest przy tym rzecza oczywista, ze Polsce powinno zalezec na jak najlepszych stosunkach z Rosja, ale z Rosja demokratyczna, z Rosja, w której obowiazuja zasady prawa. Oglaszanie pojednania z putinowska Rosja, zanim ustalono przyczyny katastrofy, to raczej postawa wasala, a nie partnera.

W Sejmie premier RP przekonywal, ze nie mozna niczego zadac, bo przeciez wszystko zalezy od dobrej woli strony rosyjskiej. Tak wiec warunkiem jej gotowosci do wspólpracy i tak goraco chwalonej sklonnosci do pomocy okazuje sie potulnosc strony polskiej. Cale zachowanie pokazuje slabosc obozu rzadzacego, to, ze nie jest on zdolny w stosunkach z silnymi panstwami do minimum asertywnosci, do polityki innej niz polityka skwapliwego przytakiwania i czekania na nagrody. W rezultacie premier Donald Tusk stal sie zakladnikiem Putina.

Blizej do Gruzji niz Holandii

Premier mówil tez wiele o „przejrzystosci”, uzywajac niemal tych samych zwrotów jak wtedy, gdy wybuchla afera hazardowa. Ale juz dzis mozna jednak przewidziec, jaka bedzie tresc sprawozdania komisji badajacej okolicznosci wypadku: katastrofa wynikla ze splotu wielu czynników

– warunków atmosferycznych, braku wyposazenia lotniska i bledu pilota. Minister Sikorski juz to zreszta oglosil w CNN. Moze jednak Wladimir Putin zdecyduje sie jeszcze poglebic przyjazn i tuz przed druga tura wyborów oglosi, ze wine ponosza kontrolerzy lotu lub obsluga lotniska. Móglby liczyc na owacje opinii swiatowej, a wplyw na atmosfere w Polsce i wynik wyborów na pewno bylby pozytywny.

Realna pozycje naszego kraju pokazal takze brak najwazniejszych przedstawicieli panstw zachodnich i Unii Europejskiej na pogrzebie w Krakowie. Mozna zadac sobie pytanie, ile determinacji wykazywaliby nasi sojusznicy w sytuacji, gdyby zostalo zagrozone bezpieczenstwo Polski. Obawiam sie, ze ich gotowosc do dzialania i ryzyka bylaby jeszcze mniejsza. Byc moze wiec wcale nie jestesmy integralna czescia swiata zachodniego, jak nam sie wydaje, lecz nadal pozostalismy „Europa przejsciowa”, panstwem bardziej podobnym do krajów takich jak Ukraina i Gruzja niz do takich jak Francja, Niemcy czy Holandia. Z tym ze w Polsce przewazaja interesy zachodniego sasiada, lacznie z dazeniem, by rozladowac napiecia polsko-rosyjskie, nawet kosztem Polski. To, ze tego nie widzimy, ze nie chcemy o tym slyszec, wynika z nieumiejetnosci spojrzenia na siebie z dalszej perspektywy. Potrafimy spojrzec na kraje sasiadujace z nami na wschodzie jako pole krzyzujacych sie interesów, walki o wplywy i próby grania polityka przez zewnetrzne podmioty. Irracjonalnie z góry wykluczamy jednak tego typu myslenie w stosunku do samej Polski

Od dawna wiemy, ze nie tylko wschodni sasiedzi staraja sie wplywac na polska polityke. Donald Tusk obsypywany byl w Niemczech pochwalami za spotkanie z Putinem 7 kwietnia, 13 maja odbierze w Akwizgranie prestizowa nagrode. To zas, jaki jest realny stan polsko-niemieckiego „pojednania”, pokazala bardzo chlodna reakcja Niemców na ostatnie wydarzenia. To daleka Brazylia, a nie kraj sasiedni, w którym mieszkaja i przebywaja setki tysiecy Polaków, z którym „jednamy sie” od 20 lat, oglosila zalobe. Natomiast wiadomosc, ze w Polsce pojawily sie protesty w sprawie pochowania pary prezydenckiej na Wawelu, rozniosla sie lotem blyskawicy. A reporter „Deutschlandfunk” uznal, ze ma prawo wypowiadac sie w tonie autorytatywnym o tym, kto zasluguje na miejsce na Wawelu. Czy komukolwiek w Polsce przyszloby do glowy rozstrzygac, gdzie pochowac tragicznie zmarlego kanclerza Niemiec?

Niepotrzebny kraj

Coraz silniejsza ingerencja w nasza polityke nie bylaby mozliwa bez procesu rozkladu polityki polskiej, nazwanego eufemistycznie postpolityka. Miala ona oznaczac rezygnacje z glebszych reform i ograniczenie sie do administrowania, podejmowania tylko takich dzialan, które przynosily sondazowe poparcie. Równoczesnie Polakom zaserwowano neogierkowska propagande sukcesu, choc kazde niemal wiadomosci telewizyjne koncza sie „socjalnym” odcinkiem, w którym pokazuje sie ludzkie nieszczescia, biede, patologie i zbiera sie datki, wzywa do przekazywania jalmuzny.

Po katastrofie dowiedzielismy sie, ze panstwa nie stac na ubezpieczenie pasazerów rzadowych samolotów, ze rodziny czolowych polityków, wieloletnich poslów , nie maja srodków do zycia i trzeba bylo organizowac pomoc, co tez oczywiscie uznano za sukces i zasluge. A przy tym Polska jest krajem, w którym oligarchowie maja swoje prywatne samoloty. Jak pamietamy, w czasie, gdy minister Arabski podjal swoja slynna akcje samolotowa, jeden z nich, drwiac i chelpiac sie swoim majatkiem, proponowal pozyczenie prezydentowi RP swojej maszyny.

Postpolityka to zgoda na panstwo, w którym rzadza potezne grupy interesów – panstwo uslugowe. Jego filozofia i zasady dzialania zostaly zarysowane w zeznaniach panów Sobiesiaka i Rosola przed komisja hazardowa. Postpolityka to takze zdepolityzowanie polskiego spoleczenstwa, zapanowanie nad nastrojami, napuszczanie ludzi na „pisowców”. Dzieki wspóldzialaniu prywatnych koncernów medialnych i wspieranych przez nie „postpolitycznych” polityków powstalo tasiemcowe wulgarne popwidowisko, którego celem bylo odwrócenie uwagi Polaków od spraw powaznych.

Nic dziwnego, ze Kuba Wojewódzki stal sie autorytetem dla mlodziezy, skoro czesc polityków obozu rzadzacego stala sie Kuba Wojewódzkim polityki. Starano sie przekonac Polaków, ze liczy sie „wizerunek”, ze najwazniejsze sa nogi, krawaty, fryzury, gesty, ubiór. Kulminacja postpolityki byly prawybory w PO. W tej popkulturze nie tylko prezydentowi RP przeznaczona byla rola postaci negatywnej i osmieszanej, de facto osmieszane bylo panstwo polskie i polscy obywatele, którzy czesto sie nie domyslali, ze smieja sie i naigrawaja z samych siebie.

Naiwnoscia bylo sadzic, ze tragedia smolenska cos zmieni. Nie trzeba bylo wezwania, by glówni aktorzy i rezyserzy tego widowiska znowu stali sie soba. Lzy szybko wyschly – wyuczone techniki operacyjne pozostaly. Najprostsza polega na wbijaniu do glowy widzów i sluchaczy pewnych fraz powtarzanych potem przez nich mechanicznie, bez zastanowienia, co mianowicie w nich ma byc oburzajace. Kiedys byly to: „Panie prezesie, misja zostala wykonana” lub „oni staja tam, gdzie stalo ZOMO”, dzisiaj „odbieranie prawa do zaloby”, „zawlaszczanie tragedii”, „granie trumnami”, „teorie spiskowe”, „dzielenie Polaków”.

Nie mozna sie dziwic, ze jeden z najwiekszych polskich poetów wspólczesnych zostal obwolany grafomanem przez dziennikarza, który nie potrafil nawet wymówic poprawnie tytulu jego ksiazki i pewnie nigdy nie slyszal o Schumannie. Pamietamy los, jaki spotkal w III RP innego poete, Zbigniewa Herberta, i jak go po smierci znowu „zawlaszczono”, albowiem instrumentalne poslugiwanie sie dziedzictwem wybitnych Polaków po ich smierci zawsze bylo specjalnoscia „salonu”.

Wezwanie, by pojednac sie w zalobie, w praktyce mialo oznaczac milczenie o zdziczeniu zycia publicznego

Wezwanie, by pojednac sie w zalobie, w praktyce mialo oznaczac milczenie o zdziczeniu zycia publicznego, do jakiego doprowadzano przez ostatnie lata. Czy jednak tego chcemy, czy nie, Polacy sa podzieleni politycznie. Podzialy te sa ostrzejsze niz w krajach ustabilizowanych, bo dotycza wyborów bardziej zasadniczych. Ten najbardziej fundamentalny dotyczy stosunku do Polski. Niektórym w ogóle nie jest potrzebna Polska jako podmiot polityczny, suwerenne panstwo prowadzace wlasna polityke. A Polska przywiazana do swojej tradycji, zachowujaca swoja tozsamosc w nowoczesnosci, nie jest potrzebna tym, którzy martwili sie „demonem patriotyzmu”, „nekrofilia”, „zbiorowa histeria”.

Podobnie pisano i mówiono kiedys o „Solidarnosci”. Dzisiaj wielu intelektualistów, którzy kiedys stali w tlumie tzw. zwyklych Polaków, dolaczyli do oswieconych publicystów „Polityki”, stajac tam, gdzie kiedys oni stali i stoja. A modernizacje rozumieja mniej wiecej tak jak ja rozumiano w socjologii lat 50. XX wieku, bo takze ich oswiecenie ma swoje, wasko zakreslone, granice.

Sila ciszy

O tym, ze zalobne ceremonie swiadcza o narodowej aberracji Polaków, moze pisac tylko ktos, kto nigdy nie widzial uroczystosci na nowojorskim ground zero, nie byl na cmentarzu w Arlington, nie zauwazyl ostatnich nabozenstw zalobnych dla poleglych w Afganistanie zolnierzy niemieckich. Przeprowadzone niedawno przez psychologa Jima Andersona z uniwersytetu w Stirling badania nad zachowaniami zwierzat wykazaly, ze takze szympansy reaguja na smierc swoich wspóltowarzyszy zycia, czuja smutek z powodu ich smierci, a ich zachowania swiadcza o odczuwanej zalobie. Niestety, postepowa ideologia potrafi nie tylko przeslonic rzeczywistosc, lecz takze zabic najprostsze uczucia i odczucia (wiemy to juz z historii XX wieku, swiadczy o tym zbrodnia katynska), spychajac skadinad nawet inteligentnych ludzi na nizszy poziom ewolucyjny niz ten, który osiagnely ssaki naczelne.

Gdyby po smolenskiej katastrofie rzeczywiscie chciano zmiany w Polsce, odsunieto by najbardziej skompromitowanych dziennikarzy, a z partii rzadzacej odeszliby ci, którzy odpowiadali za propagandowe ekscesy. Fakt, ze tak sie nie stalo, ze nikt nie poczul potrzeby samokrytycznej autorefleksji czy przeprosin, swiadczy o tym, ze wezwania do zgody byly czysto instrumentalne. Byl znamienny wyjatek – redaktora naczelnego „GW”, co oczywiscie nie przeszkodzilo jego organowi rzucic sie znowu w wir ideologicznej walki. Wsród polityków wyjatkiem byl Bogdan Zdrojewski. Inni milczeli.

Ich milczenie mówi samo za siebie, ale nie ono jest dzisiaj najwazniejsze. Najwazniejsza jest glucha cisza, jaka zapadala po slowach Bronislawa Komorowskiego wyglaszanych na uroczystosciach pogrzebowych. Ta glucha cisza mówi wiecej niz sondaze. Nic wiec dziwnego, ze usiluje sie ja zagluszyc krzykiem. Jaka jest sila tej ciszy, przekonamy sie w czasie wyborów. Jeszcze nigdy tak wiele nie zalezalo od ludu, od jego glosu i jego milczenia – byc moze nawet wiecej niz w roku 1989. Bo Polska, która pozostanie tupolewem, runie predzej czy pózniej. A wtedy placz i spózniony zal równiez nic nie pomoga.

Rzeczpospolita